16 lat, ponad 142 000 godzin czekania, 410 spotkań w Championship, 77 meczów na poziomie League One. Łącznie 25 odjętych punktów, 100 mln funtów długu, 4 porażki w barażach, 5 właścicieli, łącznie 16 trenerów i niezliczona ilość kompromitujących porażek. Aż w końcu 17 lipca 2020 roku stoper włączony 2 maja 2004 roku został zatrzymany. Szaleniec, Mesjasz, Bóg, Prorok - Marcelo Bielsa wśród kibiców Leeds United nosi różne przydomki i to właśnie Argentyńczyk, który dwa lata temu przyleciał z Rosario do Wielkiej Brytanii z misją odrodzenia potęgi zasłużonego klubu z północnej Anglii, otworzył drzwi Pawiom do Ziemi Obiecanej. Leeds United nie nazywałoby się Leeds United, gdyby jeden z najbardziej wyczekiwanych powrotów do elity dokonało w sposób zwyczajny. The Whites minioną kampanię zakończyli ze zdecydowaną przewagą nad resztą stawki, grając futbol piękny, porywający i co najważniejsze - w ostatnich tygodniach skuteczny. Nie bez echa muszą zostać takżę okoliczności awansu The Whites. Kto mógłby wyobrazić sobie sezon bardziej pasujący do awansu Leeds? Sezon przerwany, chaotyczny, który tak na dobrą sprawę mógł w ogóle się nie dokończyć.

Historia Marcelo Bielsy w Leeds United, historia ostatnich dwóch lat Leeds United to nie tylko opowieść o mozlonym odbudowywaniu piłkarskiej marki ze szcześliwą finalizacją projektu przywrócenia The Whites elicie. Marcelo Bielsa w Yorkshire nie stworzył tylko jednej z najlepszej drużyn w historii Championship. Argentyńczyk w Leeds odcisnął swoje piętno w życiu całego miasta. Miasto, tak poturbowane futbolowymi klęskami na przestrzeni dziesiątek lat. Miasto tak boleśnie odczuwające kryzys gospodarczy, w końcu mogło się zjednoczyć, żeby w weekendy ekscytować się ruchami piłkarzy w białych strojach. W ostatnim czasie Leeds znowu zaczęło oddychać Leeds United. Do góry nogami została wywrócona cała kultura klubu. Przedstawiciele Leeds są aktywni i w sporcie i poza nim. Jak podkreślają sami piłkarze, dla Marcelo Bielsy oprócz tego jak dobrym jesteś piłkarzem, ważne jest jakim jesteś człowiekiem. Argentynczyk uważa, że bycie piłkarzem to nie tylko możliwość zdobywania trofeów i zarabiania dużych pieniędzy. Marcelo głosi, że piłkarze powinni wykorzystać swoją pozycję do pomagania i dawania radości ludziom, którym codzienne życie przynosi więcej zmartwień. Piłkarze Leeds w weekend nie wychodzili na boisko, żeby tylko zdobyć 3 punkty. Oni pokonując rywali sprawiali, że bezrobotny kibic na dwie godziny może przestać martwić się codziennymi problemami. Dzięki golowi Pablo Hernandeza na Liberty Stadium dorastający syn pierwszy raz od dawna rzucił sie szyję swojemu ojcu. To dzięki Liamowi Cooperowi Oliver Rahnvard mógł choć przez jakiś czas nie rozpaczać po śmierci rodziców. Marcelo Bielsa mimo, że przez wielu uważany za jednego z najlepszych trenerów świata, wielu trofeów na swoim koncie nie ma. Pep Guardioloa jednak podkreśla, że ilość medali na szyi Argentyńczyka nie ma znaczenia, bo on pod dostatkiem ma coś, czego zazdroszczą mu inni trenerzy. Marcelo jest kochany jak nikt inny. Jego skromość, szczerość i wrażliwość sprawiła, że jedna z Alejek Trinity nosi jego imię. Jego ogromna pasja i oddanie sprawiła, że jedna z ulic Rosario oraz stadion Newells Old Boys sa jego jego imienia.

Czasami można odnieść wrażenie jakby trener Leeds United był wyjęty z innego wymiaru, jakby znajdował się w innej rzeczywistości. Żaden inny trener z jego statusem nie pojawiłby się na klubowej gali na 100-lecie klubu w dresie. Żadnego innego trenera nie można spotkać robiącego zakupy (w tym samym dresie) w lokalnym markecie. Marcelo jak nikt inny traktuje poważnie dewizy, że piłka nożna jest dla kibiców. Dlatego El Loco nigdy nie odmówi zrobienia sobie zdjęcia z kibicami, kiedy udaje się na trening spacerem ze swojej kawalerki nieopodal Thorp Arch. Ze względu na kibiców Bielsa tak bardzo zwraca uwagę na styl, w jakim jego zespół gra piłkę. Argentynczyk nie rozumie pragmatycznego podejścia do wyników. Zwycięstwa są ważne, ale one mają być osiągniete przede wszystkim po pieknej grze. Wielu dzienniakrzy mogło nie zrozumieć słów trenera Leeds, kiedy ten atrakcjny futbol porównał do katastrofy klimatycznej. "Musimy dbać o styl, bo inaczej to zabije futbol jaki znamy i kochamy. Tak samo jak w walce o dobro planety przez nasze zaniedbania cierpieć będą nasze dzieci, tak samo przyszłe pokolenia mogą nie doświadczyć tej pieklnej gry." - mówił Marcelo Bielsa przed jednym ze spotkań. Ileż to razy irytowało nas kiedy Leeds traciło punkty mimo ogormnej przewagi, mimo dziesiątek stworzonych i potem zmarnowanych sytuacji, a Bielsa na pomeczowej konferencji prasowej stwierdził, że Leeds zagrali bardzo dobry mecz i nie zasłużyli na porażkę? Ile to razy domagaliśmy się zmiany podejścia czy jakieś reakcji ze strony Argentyńczka? Mędrzec z Argentyny wiedział jednak lepiej i zdawał sobie sprawę, że jeśli plan A nie zdaje egzaminu to nie należy wprowadzać planu B, tylko wykonać plan A lepiej.

Jonathan Wilson swoją książkę o historii argentyńskiego futbolu nawał drużyną, kóra w 1957 rozniosła w pył Copa America, żeby rok później wydrenowana przez europejskie kluby skompromitować się na szwedzkim mundialu. Twarze wilsonowksich aniołów są brudne, bo romantyzm miesza się cynizmem, talent z wyrachowaniem, a zuchwałośc z rozczarowaniem. Leeds dostąpiło zaszczytu namaszczenia przez anioła z kraju tanga, którego twarz jest czyta jak łza, bo takie też sa intencję i serce Marcelo Bielsy. Nagroda Fair play za 2019 rok to nie tylko docenienie tego, że Marcelo Bielsa nakazał swoim piłakrzom oddać gola Aston Villi. W czasach kiedy Frank Lampard ze swoimi piłkarzami zostawił szatnię na Elland Road ze zniszczonym sufitem, śmieciami dookoła i ludzkimi odchodzami na jej środku, to Marcelo Bielsa nie dopuszcza, żeby piłkarze i sztab The Whites opuścił szatnię gości bez zostawienia po sobie błysku. Choć ciężko policzyć ile to fatalnych w skutkach błędów sędziowskich w ostatnich dwóch latach popełnili sędziowie przeciwko Leeds, to nigdy z ust trenera The Peacocks nie padły słowa krytki w stronę arbitrów. "Gra jest coraz szybsza, kamera dokładniejsza, a praca sędziego niezwykle trudna" - zwykł tłumaczyć Marcelo. Czy kiedyklwiek z ust Argentynczka słyszeliście słowa krytykujące, albo znieważające czy podważające wartośc rywali (panie Thomasie Frank - ucz sie pan)? El Loco ma tę manierę, że nawet po zwycięstwie swojego zespołu potrafił znaleźć powody, żeby publicznie pochwalić rywali. Gdyby tabelę Championship kształtować na podstawie słów Bielsy, to żaden z zespołów nie byłby niżej w tabeli niż 10 miejsce. Nieważne czy Pawie rozbiły 4-0 Hull, 5-0 Stoke, nigdy rywal w opinii Marcelo nie zasługiwał na tak wysoką porażkę. Wielu kolegów po fachu po świetnym meczu i zwycięstwie swoich podopiecznych nie omieszkałoby rozpływać się w zachwytach nad swoim perfekcyjnym planem taktycznym cudownie wykonanym przez swoich piłkarzy. Marcelo Bielsa z kolei wolał porwać się w prywatną rozmowę ze swoim rywalem udzielając mu kilka rad na przyszłość. Porażki Leeds w opinii jego trenra były winą tylko i wyłącznie jego samego. Pochwałę za zwycięstwa wg Argentynczyka powinni otrzymać przede wszystkim piłkarze. Zresztą nie dziwią też słowa Bielsy po zakończeniu sezonu. Marcelo otrzymując nagrodę dla najlepszego trenera sezonu podkreslał, że sukces Leeds i awans Pawi do Premier League to nie tylko jego zasługa. 65-latka drażniło to, że media jego osobę wystawiają na uwielbienie zapominając o innych ludziach, którzy przycznili się do wygrania ligi przez Leeds. Tak samo ważna była praca trenerów, fizjoterapeutów jak i działczy czy kucharzy, a nawet osób sprzątających. We wzruszającej przemowie Bielsa dziękował pani gotującej i dostarczającej jej zupę w trakcie lockdownu. Argentyńczyk był wdzięczny osobom, które dbają o czystośc i dezynfkejcę na Thorp Arch, bo dzieki nim zawodnicy w bezpiecznych warunkach mogli dokończyć przygotowania w czasie pandemii. Niby oczywiste, ale nikogo innego nie byłoby stać na wypowiedzenie takich słów.

Dlatego żaden inny filmik po meczu WBA z Huddersfield, kiedy okazało się, że Leeds wraca do Premier League, nie wzruszał tak bardzo jak uśmiechnięty, w końcu zadowolony Argentyńczyk, który po kolei uściskuje swoich podopiecznych. Trzeba mieć serce z kamienia, żeby nie wzruszyć się na widok Marcelo Bielsy w objęciach Kalvina Philipsa, Pablo Hernandeza, Liama Coopera czy wreszczcie Patricka Bamforda. Ileż radości było w tym człowieku kiedy kibice wybrali się pod jego mieszkanko w Wetherby skandując jego imię, a on zachowując wszelkie zasady pandemicznego bezpieczeństwa "przybijał piątkę łokciem" z każdym napotkanym kibicem. Sami piłkarze Leeds zdradzając kulisy świętowania w klubowych obiektach bez wyjątku mówili, że w nocy z 17 na 18 lipca ich trener w końcu pokazał ludzką twarz. W końcu z 65-latka zeszło ciśnienie, w końcu choć na chwilę nie rozmyślał nad kolejną sesją treningową i ustawieniem taktycznym na nadchodzacy mecz. Marcelo Bielsa, człowiek, który bez większych emocji zareagował na bramkę sezonu Luke'a Aylinga, człowiek, który siedział jak posąg na swoim stołku kiedy Leeds rozbijało Fulham, człowiek, który jako jedyny z obozu Leeds United nie wybuchł radością, kiedy Pablo Hernandez zdobywał bramkę ze Swansea, w końcu się uśmiechnął, w końcu był zadowolony, a końcu mógł zatańczyć w triumfalnym kółku po zwycięstwie na Pride Park. Kiedy Leeds po pokonaniu Barnsley otrzymało swój puchar za wygranie Championship Marcelo Bielsa stanął schowany z tyłu, w cieniu. Dopiero Bamford z Aylingiem musieli znaleźć i później zmusić Argentynczyka, żeby ten wyszedł na przód i uniósł w górę tak bardzo zasłużony puchar. Ileż zakłopotania i skromności było widać wtedy w ruchach El Loco i ileż szcześcia jednocześnie na twarzach jego podopiecznych, którzy dażą go tak ogormnym szacunkiem. Marcelo Bielsa stworzył bardzo dobrą drużynę piłkarską, ale on stworzył też w Leeds coś więcej - grupę ludzi dażących siebie, rywali, pracę i wszystko dookoła ogromnym szacunkiem. Dlatego wujek wyżej wspomnianego małego Olivera mówił: "Jestem tak bardzo szczęśliwy, że oni to wygrali przede wszystkim dlatego, jakimi fantastycznymi ludźmi oni są". a są takimi ludźmi w głównej mierze dzięki swojemu mentorowi. Myślę, że można postawić tezę, że te życiowe lekcje od Marcelo jak zbieranie śmieci na Thorp Arch, jak sprzątanie szatni po meczach wyjazdowych czy jak wyskakiwanie z samochodu w celu uściskania niepełnosprawngo kibica, który przyjechał pod stadion Derby, w równym stopniu ukształtowały tę drużynę jak sesje Murderball.

W ostatnim czasie, także w polskiej prasie nagromadziło się mnóstwo tekstów o Marcelo Bielsie i wracającym do elity Leeds United. Wałkowano prachoholizm Argentyńczyka, jego obsesyjny perfekcjonizm czy katorżnicze treningi. Nie zapomniajmy jednak, że Marcelo Bielsa to ktoś więcej niż trener. To najbardziej wyjątkowy szkoleniowiec świata, którego kluby nie wybierają, tylko on wybiera kluby. Ostatni romantyk futbolu w świecie piłki zjedzonym przez komercję i presję wyników. Sport ma uczyć, sport ma bawić, sport ma rozwijać. Sportowcy swoją postawą i wykorzytując swoją popularnosć mają dawać przykład reszcie społeczeństwa. Praca, szacunek, otwarcie na słabszego - to są warości dla Bielsy równie ważne jak zakładanie pressingu i wychodzenie bocznych obrońców na obieg. W czasach Dona Reviego Leeds United zyskało miano Dirty Leeds. Jeśli ktoś uważa, że beniaminkiem Premier League zostało Dirty Leeds to musi zmienić myślenie. Najlepsza liga świata w kolejnym sezonie zostanie wzbogacona o pięknego białego motyla przyniesionego przez Anioła z Argentyny, którego twarz brudu nie przyjęła.

You have no rights to post comments