Napisać, że w kadrze Leeds United brakuje skrzydłowych to tak jak nic nie napisać. W kadrze naszej drużyny nie dość, że nie ma skrzydłowych to jeszcze nie za bardzo widać kogokolwiek kto mógłby luki przy liniach wypełnić. 

A pamiętać trzeba, że skrzydła i skrzydłowi to naprawdę bardzo ważna sprawa, no bo w końcu:

1.Od starożytności wiadomo, że zbyt słabe skrzydła mogą być powodem niepowodzenia – w końcu Ikar spadł;

2.Nawet takie Holywoodzkie gwiazdy jak Tom Cruise i Val Kilmer mieli swoich skrzydłowych w filmie „Top Gun”;

3.Ted Mosby i Robin Scherbatsky (z serialu „Jak poznałem waszą matkę”) byli najlepszymi skrzydłowymi i pozwolili zaliczyć niejedno trafienie Barneyowi Stinsonowi.

Wracając jednak do tematów bardziej piłkarskich przypomnę, że chociaż Massimo Cellino wciąż powtarza, że chce ściągnąć do klubu dwóch nowych skrzydłowych to napływający do United piłkarze skrzydłowymi bynajmniej nie są. Od początku okienka transferowego sprowadziliśmy dotychczas 11 piłkarzy, w tym: 2 bramkarzy (Taylor i Silvestri), 2 środkowych obrońców (Bellusci i Cooper), jednego bocznego obrońcę (Gaetano Berardi), 2 środkowych pomocników (Zan Benedicinic i Tommaso Bianchi) i aż 4 napastników (Souleyman Doukara, Nicky Ajose, Billy Sharp i Mirco Antenucci). Zdaję sobie oczywiście sprawę, że 3 z ww. napastników może grać na boku ataku, jednak żaden z nich klasycznym skrzydłowym nie jest. Domyślam się, że nie ja jeden tęsknię za wspaniałymi oskrzydlającymi akcjami, którymi raczyło nas Leeds kiedy pozycje przy liniach zajmowali tacy piłkarze jak Harry Kewell, Eric Bakke, czy później Robert Snodrgass i Max Gradel. Jednak w chwili obecnej nie możemy liczyć na tego typu zagrania i to nawet pomimo tego, że zarówno Sam Byram jak i Stephen Warnock starają się grać bardzo szeroko i niepokoić szyki obronne rywali dośrodkowaniami. Nic w tym dziwnego bo ani Byram, ani Warnock skrzydłowymi nie są i nikt od nich nie oczekuje, że nimi zostaną. Stwierdzić jednak, że brak skrzydłowych to problem tylko i wyłącznie obecnego sztabu szkoleniowego to gruba przesada. Wspomniani wyżej Gradel i Snod to ostatni piłkarze, którzy jakkolwiek zaistnieli na skrzydłach w Leeds, a ściągani na ich miejsce Hall, Pugh, czy ostatnio Kebe i Stewart delikatnie rzecz ujmując nie sprawdzili się. Z powodu braku skrzydłowych za Neila Warnocka rozpoczęła się gra hoofballu na Becchio (zwanego potocznie w Polsce „dzida na … tu wstaw nazwisko napastnika, który miał wywalczyć piłkę, przejąć ją i najlepiej samemu stworzyć zagrożenie pod bramka rywali”). Z tym samym problemem spotkał się następca Warnocka Brian McDermott, który jak dobrze pamiętamy zmieniając ustawienie na 3-5-2 na krótki moment (około półtora miesiąca) zniwelował bolączkę braku skrzydłowych, jednak później zmuszony był wrócić do grania hoofballu tyle, że tym razem z wykorzystaniem dwóch napastników wysokiego Smitha i zwinnego McCormacka. Po tym jak drużynę przejął David Hockaday ponownie zaczęto mówić o grze podaniami i dłuższym utrzymywaniu się przy piłce. Jednak znowu ustawienie stosowane przez trenera (tym razem trenera nie menedżera ) United nie pozwala na pełne rozwinięcie skrzydeł. Jak pokazał mecz z Boro próbujemy uruchamiać skrzydła, jednak zawodników na boki pomocy jest zdecydowanie zbyt mało. Dobrym przykładem jest tutaj mecz z Brighton, w którym Hockaday w związku z kontuzją Doukary (czyli chyba zawodnika Leeds, który najlepiej czuje się przy linii bocznej) zmienił ustawienie na 4-4-2 z diamentem w środku i wysokim Smithem na szpicy. Reasumując bardzo chciałbym w najbliższym czasie zobaczyć w barwach Pawi nowych nominalnych skrzydłowych, którzy mogliby stworzyć większą ilość wariantów rozgrywania ataku na bokach. Chyba z resztą nie ja jeden.

Komentarze  

#2 assback 2014-08-23 09:52
Gra bez skrzydłowych nie ma odpowiedniej dynamiki i jest po prostu nudna dla oka. Dziwie się włodażom klubu że nic z tym nie robią i ściągają uparcie cały czas zawodników środka pola.
#1 krzynek 2014-08-22 15:32
ostatnio Hockaday mówił, że od gry skrzydłami nie trzeba skrzydowych. Podał przykład Brighton, które z nami też grało bez nominalnych wingesów, a latało oboma flankami. Do tego trzeba po prostu szybkości i dobrej organizacji,żeb y szybko przenieść z fazy obronnej do ataku. Ze Stewartem i Kebe też była chujnia, jak Makumb słusznie zauważył. Ofensywnie rający obrońcy i schodzący na boki napastnicy też mają sens, ale to trzeba umieć robić. Niech się skupoim na treningach, bo bez tego nawet dwóch nowych nominalnych skrzydłowych nic nie da.

You have no rights to post comments