Absolutną katastrofą zakończył się ostatni pojedynek Leeds przed przerwą reprezentacyjną. Grający bez odrobiny zaangażowania piłkarze Pawi ulegli gładko 0:3 zespołowi Sheffield Wednesday w niezwykle prestiżowym – derbowym meczu.

Thomas Christiansen na plac gry oddelegował prawdopodobnie najsilniejszą możliwą jedenastkę. Liama Coopera, który w idiotyczny sposób zarobił czerwoną kartkę w spotkaniu z Cardiff City, w środku obrony zastąpił Matthew Pennington. Do środka pola powrócił Eunan O’Kane, którego absencja była bardzo widoczna w meczu z Walijczykami. Ofensywny tercet stanowili zaś, od lewej: Roofe, Saiz i Alioski, a grot formacji – Lasogga.

PODWÓJNY KNOCK-DOWN

Początek meczu nie zwiastował nadchodzącej tragedii. Samu Saiz ruszył dynamicznie i wszedł w pole karne rywala, posyłając miękką piłkę na głowę Phillipsa. Młody Anglik uderzył jednak niecelnie. Chwilę później, Saiz sam próbował szczęścia, strzelając ze skraju pola karnego. Efekt był jednak identyczny. Hiszpański pomocnik był zdecydowanie najbardziej aktywnym i efektywnym graczem Leeds. W kolejnej, fantastycznej akcji, minął czterech rywali i zdołał dośrodkować do Ezgjana Alioskiego na długi słupek, jednak Macedończyk nie zdołał zmieścić piłki w bramce.

Po niecałych 20 minutach obudzili się gospodarze. Steven Fletcher zagrał do Barryego Bannana, który uderzył z linii pola karnego, jednak jego strzał został zablokowany przez Janssona. Chwilę później, gospodarze byli bliscy zdobycia gola po rzucie rożnym, kiedy po dośrodkowaniu piłka trafiła do Adama Reacha. Futbolówka odbiła się jeszcze od obrońcy, jednak Felix Wiedwald wykazał się świetnym refleksem.

Co się odwlecze to nie uciecze – jak mawia stare polskie porzekadło. W 25. minucie gospodarze wreszcie objęli prowadzenie. Z rzutu wolnego dośrodkował Ross Wallace, wprost na głowę Kierana Lee. Ten strącił piłkę na nogę Garyego Hoopera, który bez problemów umieścił ją w siatce.

Niewiele brakowało, żeby chwilę później Sheffield podwyższyło wynik. Bannan zagrał do Kierana Lee w polu karnym, a ten pokonał bramkarza Pawi, jednak bramka niezostała uznana. Sędziowie odgwizdali spalonego. Trzeba przyznać, że gracze Leeds wiele zawdzięczają w tej sytuacji arbitrom.

Los zdecydował jednak, że bramka gospodarzom się należy i zwrócił im to, co kilka minut wcześniej zabrał. Kiedy zegar wskazywał cztery minuty do przerwy, Fletcher zagrał głową w pole karne, a tam ponownie pojawił się Hooper, który, również głową, podwyższył prowadzenie swojej drużyny.

GWAŁT SIĘ DOKONAŁ

W przerwie Thomas Christiansen próbował wstrząsnął zespołem w szatni. Zdawać się mogło, że przyniosło to efekt. Zaraz po wznowieniu gry, Kemar Roofe próbował wykończyć ładną akcję Leeds, jednak w ostatniej chwili obrońcy gospodarzy zabrali mu piłkę. Chwilę później Pawie były prawdopodobnie najbliżej zdobycia gola w tym spotkaniu. Lasogga znakomicie odnalazł się w polu karnym i oddał strzał, trafiając w słupek.

Podobnie jak w pierwszej połowie, gospodarze dali się wyszumieć przyjezdnym, stopniowo przejmując kontrolę. Bliski zdobycia hattricka był Hooper, który w znakomitej sytuacji uderzył wolejem obok bramki. Chwilę później napastnik miał jeszcze lepszą szansę, ale przegrał pojedynek z Wiedwaldem.

Pawie nieudolnie próbowały przełamać defensywę gospodarzy, jednak strzały Janssona głową i Saiza, były mocno niecelne.

Przewaga Sheffield była jednak niepodważalna. Wallace uderzył z dystansu, zmuszając Wiedawalda do interwencji. Bramkarz Pawi odbił piłkę, do której dopadł Bannan, trafiając w słupek.

Napór gospodarzy musiał się jednak skończyć trzecim golem. Kiedy do końca gry zostało osiem minut, Eunan O’Kane stracił piłkę, którą zebrał Kieran Lee, popisując się fenomenalnym uderzeniem z dystansu, pokonując Wiedwalda. 

W końcówce nie wiele brakowało, a Pawie zostały by ośmieszone, jednak przed hattrickiem Hoopera, Leeds uratowała poprzeczka.

BRAK AMBICJI = BRAK GOLI

Spotkania przegrane po walce, przez pecha albo wypaczone przez sędziego można przełknąć. Nie ma jednak niczego gorszego niż brak zaangażowania, a właśnie to pokazali piłkarze Leeds w rywalizacji z Sheffield. W zespole jest wielu nowych zawodników, którzy może nie do końca zdają sobie sprawę z tego jak istotne są tutaj mecze derbowe. To jednak nikogo nie usprawiedliwia. W tym spotkaniu nie było pozytywów. Przyczepić nie można się jedynie do Wiedwalda, który był po prostu bezradny oraz Saiza, który starał się, próbował, kombinował… ale tego dnia nie miał z kim grać. Przerwa reprezentacyjna trafiła nam się w idealnym momencie. Po dwóch klęskach z rzędu, w których straciliśmy aż sześć goli, drużyną trzeba wstrząsnąć. Czy się uda? Przekonamy się już w spotkaniu z Reading, 14 października.

 

Sheffield Wednesday 3-0 Leeds United

Wednesday: Wildsmith, Hunt (Palmer 39), Jones, Van Aken, Lee, Fletcher (Rhodes 90), Bannan (Butterfield 87), Hooper, Lees, Reach, Wallace.  

Rezerwowi: Nuhiu, Joao, Dawson.

Leeds: Wiedwald, Ayling, Jansson (Dallas 71), Pennington, Berardi, O’Kane, Phillips, Roofe (Hernandez 62), Saiz, Alioski (Sacko 62), Lasogga.  

Rezerwowi: Lonergan, Shaughnessy, Vieira, Grot.

Sędzia: A. Madley

Żółte kartki: Palmer (Wednesday)

Stadion: Hillsborough

Widzów: 27,972

Komentarze  

#2 Paw 2017-10-14 13:15
no i lonergan dzisiaj w pierwszym skladzie, oby nie dal dupy bo wtedy bedzie kolejny bramkarz potrzebny zima
#1 krzynek 2017-10-06 15:55
akurat na Wieldwalda to spadła największa krytyka. Zawalił pierwszą bramką, kiedy przestraszył się Hoopera na 3 metrze. Ogólnie był straznie niepewny i bojaźliwy. Niestety do tej pory Niemiec w ogóle nie daje spokoju obronie. oby jak najszybciej się to zmienilo.

You have no rights to post comments