Piłkarze Leeds United szybko otrząsnęli się po wtorkowej porażce z Bristol City. W sobotnie popołudnie Pawie pokonali w derbach Yorkshire beniaminka z Barnsley 2-1. Tym samym podopieczni Garry'ego Monka na przerwę reprezentacyjną udadzą się na 11 miejscu w tabeli.
Obie drużyny w pierwszej połowie narzuciły dość spore tempo gry. Po kilku początkowych atakach Leeds, w końcu optyczną przewagę osiągnęli goście, jednak ich próby głównie ograniczały się do strzałów z dystansu. W środku defensywy Leeds znowu świetne zawody rozgrywał duet Kyle Bartley-Pontus Jansson. Najlepszą okazję na objęcie prowadzenia zmarnował Alan Armstrong. Wypożyczony z Newcastle napastnik znalazł sobie trochę miejsca w polu karnym, ale jego strzał po nogach Janssona zatrzepotał w bocznej siatce. Przełomowym momentem pierwszej połowy była 37 minuta. Rzut rożny z lewej strony bił Pablo Hernandez, a najsprytniejszy w polu karnym był kapitan Kyle Bartley, który nogą z kilku metrów wpakował piłkę do bramki gości. Chwilę później to Hernandez mógł podwyższyć prowadzenie. Świetną pracę w środku wykonał Kalvin Philips i zagrał przed pole karne do Hiszpana, którego strzał poszybował prosto w rękawice Davies'a.
Jeżeli ktoś się obawiał, że piłkarze Leeds w przerwie stracą koncentrację, to był w wielkim błędzie. Od razu po wznowieniu gry Pawie ruszyły do ataku dążąc do zdobycia drugiej bramki. Garry Monk po meczu stwierdził, że pierwsze 20 minut drugiej części gry było najlepszą piłką, jaką jego drużyna grała w tym sezonie. Szczególnie aktywny był Pablo Hernandez. W 50 minucie gry Hiszpan zatańczył z obrońcami The Tykes, ale jego uderzenie lewą nogą minimalnie minęło bramkę Daviesa. Żadnego chybienia nie było w 57 minucie. Długą piłkę do przodu posłał Eunan O'Kane. Tam przejął ją unikając spalonego Hernandez i ze najwyższym spokojem posłał futbolówkę obok bezradnego bramkarza gości. Dwubramkowe prowadzenie nie nasyciło The Peacocks, które dażyło do kolejnych goli. Dwie okazję miał Chris Wood, ale jego uderzenia były niecelne. Wydawało się, że ten mecz praktycznie już się skończył. Leeds przejęło całkowitą kontrolę nad przebiegiem tego spotkania, a wszelkie próby ataków gości rozbijały się o szwedzko-angielski mur United. Wtedy nadeszła 70 minuta meczu, kiedy lewą stroną udało się przedrzeć Kpekawie, którego wstrzelenie piłki w pole bramkowe do własnej siatki zapakował naciskany przez Sama Winnalla Charlie Taylor. Po tej bramce zaczęły się niepotrzebne nerwy United. Garry Monk próbował ratować zespół wprowadzeniem Marcusa Antonssona, który miałby odciążyć linię defensywną gospodarzy. Szwed zaraz po wejściu mógł wpisać się na listę strzelców, ale wypuszczony w uliczkę przez Hernandeza przegrał pojedynek z bramkarzem Barnsley. Chwilę później swoim kunsztem musiał wykazać się Rob Green, który nogami odbił strzał Hourihane z najbliższej odległości. Następnie doświadczonego bramkarza z opresji ratował Jansson, który z linii wybijał strzał, który poprzedzała nienajlepsza interwencja Greena na przedpolu. Końcówka spotkania to już ciągłe wstrzeliwania w pole karne piłki przez zawodników Barnsley. Jednak napastnicy gości nie mieli żadnych szans w pojedynkach powietrznych z Pontusem Janssonem, który kolejny raz zdominował walkę powietrzną i Pawie koniec końców dociągnęły zwycięski wynik do końca.
LEEDS UTD 2 (Bartley 37', Hernandez 54')
BARNSLEY 1 (Taylor 70'-sam)
Leeds United: Green, Ayling, Bartley, Jansson, Taylor, Phillips, O`Kane, Hernandez (Roofe 83), Dallas (Vieira 89), Sacko (Antonsson 75), Wood Rez: Silvestri, Coyle, Cooper, Mowatt
Barnsley: Davies, Yiadom, Roberts, MacDonald, Kpekawa, Hourihane, Scowen, Hammill, Kent (Bradshaw 82), Winnall, Armsrong (Watkins 65) Rez: Townsend, Jackson, White, Lee, Morsy
widzów: 27 350











