Pierwszy mecz w drugiej rundzie grupowej Pawie rozgrywały na własnym stadionie a ich rywalem był obrońca tytułu najlepszej klubowej drużyny Europy, czyli Real Madryt. Podczas rozgrywanego 22 listopada na Elland Road meczu nie brakowało walki, również tej nieeleganckiej, której efektem było 6 żółtych kartek, które po równo otrzymali piłkarze Leeds i Realu. Niestety wynik mecz nie był remisowy i po zabójczych 3 minutach w wykonaniu Królewskich Pawie musiały uznać wyższość przyjezdnych. Bramki w tamtym meczu strzelili Fernando Hierro, który głową skierował piłkę do siatki United i Raul, który wykończył świetną akcję Guttiego na lewym skrzydle. Co ciekawe w meczu z wielkim Realem Leeds wcale nie odstawało, a nawet przeważało w pierwszej połowie, jednak większe boiskowe cwaniactwo Królewskich sprawiło, że to właśnie oni wywieźli 3 punkty z Elland Road. Bramki z tego meczu możecie zobaczyć TUTAJ.
Po porażce z Realem Leeds 5 grudnia 2000 roku pojechało do Rzymu, gdzie na Pawie czekało Lazio. Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy stworzyli sobie więcej klarownych sytuacji do zdobycia gola, jednak próby Hernana Crespo, Giuseppe Pancaro i Marcelo Salasa nie trafiły do bramki Leeds, duża w tym zasługa Woodgate’a, który z linii bramkowej wybił strzał tego ostatniego. Po drugiej stronie boiska rzymscy obrońcy również musieli wybijać piłkę z linii bramkowej po strzale Bakke. Fantastyczne zawody rozgrywał Olivier Dacourt, który w 2 połowie przyćmił Pavla Nedveda i dał Leeds okazje do śmielszych ataków. W końcu w 80 minucie meczu boiskowym geniuszem popisał się Mark Viduka, który piętą wypuścił na czystą pozycję Alana Smitha, wychowanek Leeds pewnym strzałem pokonał Angelo Peruzziego. Zwycięstwo nad Lazio pozwoliło Pawiom wskoczyć na 2 miejsce w tabeli grupy D, którego nie United nie oddało do końca fazy grupowej. Własnie w meczu przeciwko Lazio swój pierwszy mecz w Lidze Mistrzów rozegrał rekonwalescent Harry Kewell, który w 70 minucie meczu zmienił Jasona Wilcoxa. Bramkę Smitha strzelona w Rzymie możecie zobaczyć TUTAJ.
Po ograniu Lazio w Rzymie Pawie na kolejny mecz w Lidze Mistrzów musiały czekać aż 3 miesiące, kiedy jednak w zimny lutowy dzień na Elland Road przybył ówczesny mistrz Belgii, czyli Anderlecht Bruksela kibice ponownie mogli przeżywać emocje Champions League. Chociaż przyznać trzeba, że pierwsza połowa tamtego spotkania zawiodła i nie działo się w niej nic szczególnego. Sprawy nabrały zupełnie innego obrotu na początku 2 odsłony meczu. Wtedy w 55 minucie gola dla przyjezdnych zdobył Alin Stoica, który wykorzystał świetne podanie w uliczkę. Ta bramka ocuciła sennych do tego momentu piłkarzy Leeds, którzy ruszyli do odrabiania strat. Najpierw z rzutu wolnego przy słupku przymierzył Ian Harte, a następnie do siatki rywali trafił Lee Bowyer i Pawie mogły cieszyć się z drugiego zwycięstwa w grupie. Po pokonaniu Anderlechtu Leeds umocniło się na 2 miejscu w grupie i miało 3 punkty przewagi nad Belgijskim Anderlechtem. W meczu z Anderlechtem po raz pierwszy w Lidze Mistrzów w barwach Leeds zagrał Rio Ferdinand. Bramki z tego meczu zobaczyć możecie TUTAJ.
Tydzień po zwycięstwie nad Anderlechtem na Elland Road Pawie pojechały do Belgi zagrać mecz rewanżowy. Spotkanie w Brukseli w niczym (no może poza pogodą – również było zimno) nie przypominało tego rozgrywanego w Anglii. Po pierwsze to pierwsza połowa była tą ciekawszą, dość stwierdzić, że wystarczyła Pawiom do zdobycia 3 goli, po drugie piłkarze Leeds zaczęli mecz z animuszem, którym zdominowali Anderlecht i wygrali w pełni zasłużenie.
Pierwszy gol tego meczu padł już w 13 minucie, kiedy Viduka obsłużył doskonałym podaniem Alana Smitha, a ten z 10 metra nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. W 34 minucie było już 2 do 0, a na listę strzelców tym razem wpisał się Viduka, który strzałem głową w długi róg bramki wykończył świetne dośrodkowanie Dominica Mateo. Niecałe 4 minuty później było już 3 do 0, a z gola ponownie cieszył się Smith, który nie pomylił się będąc sam na sam z bramkarzem rywali po świetnym podaniu Davida Batty. Do przerwy bramki już nie padły, a po przerwie obydwu zespołom idało się zdobyć po 1 golu. Najpierw czeski wieżowiec z Anderlechtu Jan Koller trafił na 1 do 3 w 76 minucie, ale już 5 minut później na 4 do 1 podwyższył Ian Harte, który pewnie egzekwował rzut karny. Do 90 minuty wynik nie uległ już zmianie i piłkarze Leeds mogli się cieszyć ze zwycięstwa. Rozprawienie się z Anderlechtem spowodowało kilka rzeczy. Po pierwsze Leeds jak pierwsza od 21 spotkań drużyna wywiozła komplet punktów z Brukseli, po drugie jako, że w rozgrywanym równolegle meczu Real ograł Lazio stało się jasne, że to właśnie Leeds obok Królewskich wywalczy awans do ćwierćfinału i po trzecie Pawie wywalczyły awans jako pierwsza angielska drużyna. Bramki z meczu TUTAJ.
Po wyjazdowym spotkaniu z Anderlechtem Leeds pojechało na Santiago Bernabeu aby zmierzyć się z Realem Madryt i był to mecz z polskim akcentem, chociaż mówiąc szczerze tego akcentu lepiej żeby nie było. Mowa oczywiście o arbitrze tego spotkania, czyli Ryszardzie Wójciku. Spotkanie Pawie zaczęły z animuszem i już w 6 minucie Vidaku posłał piłkę do Smitha, a ten pokonał bramkarza gospodarzy. Przy tej bramce dyskusyjną decyzję (nie ostatnią w tym meczu) podjęli sędziowie, którzy puścili grę pomimo, że wydawało się, że przy zagraniu Viduki Smith był na spalonym. Real odgryzł się minutę później. Po faulu, którego nie było Figo wykonywał rzut wolny niedaleko narożnika boiska. Portugalczyk dośrodkował, a jego dośrodkowanie znalazło w polu karnym rękę Raula i w ten sposób był już remis. Na nic zdały się protesty piłkarzy Leeds, gdyż sędzia Wójcik był chyba jedyna osoba na świecie, która mogłaby uznać tak zdobytego gola. Jeszcze w pierwszej połowie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Luis Figo, który z prawej strony pola karnego dośrodkował, a piłka w przedziwny sposób odbiła się od murawy i wpadła do bramki Leeds obok bezradnego Nigela Martyna. Po przerwie pierwsi ucieszyli się kibice Leeds. Wszystko za sprawą rzutu rożnego Iana Harte’a, którego na gola potężnym strzałem głową zamienił Mark Viduka. Radość Pawi nie trwała jednak długo, gdyż już 6 minuty później znów na prowadzenie wyszedł Real. Ponownie dośrodkowywał Figo, a tym razem głową strzelał Raul i piłka zatrzepotała w sieci. Więcej bramek w tym meczu już nie padło i to Real zwyciężając zapewnił sobie pierwsze miejsce w grupie. Skrót meczu Real vs Leeds możecie zobaczyć TUTAJ.
Na zakończenie 2 fazy grupowej Leeds miało się zmierzyć u siebie z Lazio Rzym. David O’Leary zdecydował się posłać w bój dość eksperymentalny skład, a w kadrze meczowej nie znalazło się miejsce dla Smitha, Bakke, Ferdinanda, czy kontuzjowanego Radebe. W mecz lepiej weszli goście, którzy w 21 minucie objęli prowadzenie. Dośrodkowanie z prawej strony na bramkę zamienił Ravanelli. Siedem minut później był już jednak remis. Harry Kewell powalczył o piłkę na prawym skrzydle i zgrał ją głową do Bowyera. Pomocnik Leeds uderzył bez zastanowienia i przelobował Luce Marchegianiego. Chwilę później ponownie goście wyszli na prowadzeni. Szarżującego w pole karne Leeds Ravanelliego na linii 16 powalił Matteo, a rzut karny na gola zamienił Sinisa Mihajlović. Lazio nie dowiozło jednak prowadzenia do przerwy, gdyż w 43 minucie do rzutu rożnego podszedł niezawodny Ian harte, jego dośrodkowanie przeleciało nad głowami tłumnie zgromadzonych w piątce piłkarzy i spadło wprost na nogę ustawionego w okolicach dalszego słupka Jasona Wilcoxa, który płaskim strzałem dał Leeds remis. Po przerwie Leeds objęło prowadzenie. Harte zaliczył swoja drugą asystę w tym meczu dośrodkowując z rzutu wolnego, a Viduka dostawił głowę i strzelił nie do obrony. Wydawało się, że Leeds wygra to spotkanie, jednak już w doliczonym czasie gry do rzutu wolnego podszedł Mihajlović i w swoim stylu uderzył nie do obrony w samo okienko bramki Robinsona. Remis w ty meczu oczywiście nic nie zmienił i to Leeds z 2 miejsca w grupie awansowało do fazy pucharowej, jak z resztą pozostałe dwie angielskie drużyny: Arsenal i Manchester United. Skrót meczu z Lazio możecie zobaczyć TUTAJ.
W ćwierćfinale Pawie wylosowały Deportivo La Coruna, jednak na lekturę historii spotkań z Hiszpanami zapraszamy w kolejnej części cyklu, która już niebawem.
Komentarze