Na świecie jest wiele mitów, którymi łatwo można tłumaczyć sobie pewnie wydarzenia nie do końca rozumiane. Dziwne znaki na polach kukurydzy tłumaczy się lądowaniem kosmitów, dziwne ślady na śniegu obecnością Yeti. W świecie ekspertów piłkarskich zapraszanych do stiudia telewizijnego panuje także wyświechtane tłumaczenie wszelkich porażek drużyn prowadzonych przez Marcelo Bielsę. Nie jest ważne, co się dzieje na boisku, nie ma sensu przebieg meczu, nie ma co zwracać uwagi na okoliczności. Jeśli Leeds gra słabo, jeśli Leeds przegrywa to wtedy powodem jest legendarne Bielsa Burnout. Czasami słuchając niektórych opinii można odnieść wrażenie, że jedynym atutem drużyny Bielsy jest to, że piłkarze prowadzeni przez argentyńskiego szkoleniowca dużo biegają, szybko biegają i grają na niesamowitej intensywności. Jeśli coś w meczu nie wyjdzie, to nie ma sensu zagłębiać się w większe analizy. O ile słabsze mecze przeciwko Leicester czy Crystal Palace miały miejsce w części sezonu, w której ciężko mówić o wypalaniu fizycznym piłkarzy Leeds, o tyle ostatnie podtkniecia przeciwko Chelsea i West Hamowi miały miejsce już po 10 kolejce, także leniwe dzennikarstwo może nasunąć teorie, że piłkarze w białych strojach po prostu nie biegają na boisku już tyle, ile na początkku sezonu.

Nie ma sie także co dziwić, że zarówno w angielskich jak i polskich mediach jeśli przyszła kolej na omawianie dwóch porażek Leeds z rzędu, to na ustach różnym dziennikarzom cisnęło sie na usta owo wypalenie. Tim Sherwood w studiu przed meczem z Newcastle mówił już o pustych bakach ekipy Bielsy. Także komentarzy polskiej telewizji zastanawiali się czy aby Marcelo Bielsa ostatnio tankował na tej samej stacji benzynowej, co kilka tygodni wcześniej. Niestety dla nich dzisiejsza piłka nożna jest wspomagana technologią, która mierzy niemal wszystko. Obecnie na oko nie może się komuś wydawać czy jakiś piłkarz podaje niedokładnie, czy podaje głównie do tytułu, czy marnuje dogodne sytuacje, czy przegrywa zbyt dużo pojedynków główkowych. Każde podanie, każdy kontakt z piłką, każdy strzał i niemal każdy ruch piłkarz jest ściśle monitorowany i już chwile po meczu może w liczbach przekonać się czy faktycznie Grzoegorz Krychowiak podaje głównie wszeż boiska do najbliższego, a Kalvin Philips rozdaje kilkudziesięciometrowe crossy na nos Jacka Harrisona. To samo tyczy się już pomiarów motorycznych. Każdy metr boiska, każdy sprint. To wszystko jest już ogólnodostępne, także nikomu już nie musi się wydawać, że jakaś drużyna jest przygotowana fizycznie świetnie, a inna gorzej. Że jedna drugą zabiegała, a druga grała na zbyt niskiej intensywności. To wszystko pokazują teraz dane.

Dane te oczywiście zaprzeczają wszelkiemu kryzysowi fizycznemu drużyny z Elland Road zarówno teraz jak i przez cały okres prowadzenia Leeds przez Marcelo Bielsę. Sam Argentyńczyk na konferencji prasowej  przed meczem ze Srokami został zapytany czy nie boi się, że jego podopieczni złapali lekką zadyszkę. 65-latek nie miał wątpliwości odpowidajac na to pytanie. Ostatnie dwa przegrane przez Leeds mecze z Chelsea i West Hamem to pod wzgledem metryk motorycznych mecze nr 2 i 3 Pawi w całym sezonie. To samo mowią testy wydolnościowe, jakim piłkarze i Leeds i wszystkich drużyn Premier League są pewnie poddawani regularnie. Mateusz Klich przeciwko West Hamowi nie biegał wcale mnie niż przeciwko Manchesterowi City. Jack Harrison przeciwko Chelsea nie wykonywał wcale mniejszej ilości sprintów niż w spotkaniu z Sheffield United. Leeds w meczach poprzedzajacych mecz z Newcastle niewątpliwie zagrało słabiej, ale wśród powodów tej słabszej dyspozycji nie było z pewnością kondycji. Biorąc pod lupę nawet te dwa mecze przeciwko klubom z Londynu trzeba wziąć pod uwagę, że zarówno Chelsea jak i West Ham w meczach z Leeds wykręciły swoje najlepsze liczby w całym sezonie. W wypadku Chelsea ich średnie parametry skoczyły nawet o blisko 20%, a jeśli Pawie nie byli w stanie zabiegać ekipy Lamparda to wtedy zadecydować musiała jakość piłkarzy. Pawie w swoich szeregach nie mają N'golo Kante, nie mają Masona Mounta, nie mają Kurta Zoumy i nie ma się też co dziwić, że będący na fali zespół, który mierzy w Mistrzostwo Anglii mecz z beniaminkiem na własnym stadionie wygrał.

Mit o wypaleniu fizycznym drużyn Bielsy jest na tyle niebezpieczny, że zasłania prawdizwe problemy prowadzące do porażek The Whites. Ani Tim Sherwood, ani inni eksperci nie zauważyli, że z 24 bramek straconych przez Leeds w tym sezonie, aż 12 padło po stałych fragmentach gry. Czy to słabe wyniki w beep teście sprawiły, że Kurt Zouma przeskoczył Liama Coopera, a Tomas Soucek wygrał pojedynek główkowy ze Stuartem Dallasem? Problem tkwi chyba bardziej w błędach w kryciu, słabej asekuracji i braku w koncentracji aniżeli w problemach kondycyjnych. Leeds traciło bramki po rożnych tak samo we wrześniu, w październiku jak i listopadzie. Nie da się ukryć, że w pierwszych dwóch meczach grudnia Leeds nie było już tak groźne pod bramką rywali i nie atakowało z taką werwą jak we wcześniejszych meczach. Pressing drużyny Bielsy, jak sam szkoleniowiec podkreślił, także nie był zakładany tak, jak do tego drużyna Leeds kibiców przyzwyczaiła. Czy jednak zawsze ilość ataków i skuteczność pressingu zależą od przygotowania fizycznego? Dlaczego nikt w studiu nie przeanalizował tego, jak źle podopieczni Bielsy się przesuwali, czy tego jak złe wybory w fazie ataków podejmowali? Stara piłkarska B-klasowa prawda mówi, że lepiej mądrze stać niż głupio biegać i właśnie to znalazło swoją  ilustrację na boisku. Leeds w meczach, które gra słabiej nie biega mniej, tylko biega bez głowy. W pomeczowych analizach kibice zasługują, żeby eksperci zasiadający w studiu przenalizowali dlaczego Patick Bamford zrobił błąd biegnąc 5 metrów prawo, zamiast stanąć na chwilę i pobiec 3 metro w lewo. To pozwoliłoby nam zrozumieć wydarzenia boiskowe lepiej. Niestety zamiast tego słuszymu utarte banały.

Banały, które oczywiście zostały wysłane do lamusa przez Pawie w środowy wieczór na Elland Road. Zresztą już nie pierwszy raz. Przeciwko Newcastle Leeds zabiło mecz w ostatnich 15 minutach, a na szczególną uwagę zasługuje 4 bramka, kiedy piłkarze w białych koszulka wyprowadzili kontrę 5 na 2. Mateusz Klich, jak zauważyli dziennkarze Canal Plus przy 60 -metrowym sprincie osiągnął maksymaną prędkość 34km/h. Pierwsze głosy o wypaleniu fizycznych Leeds miało miejsce w styczniu 2019 roku. Leeds po świetnym okresie meczów grudniowych zaczęło gubić punkty, a czarę goryczy przelała porażka z QPR w Londynie. Eksperci Sky Sport zaczęli głosić dobrze znane teorie. Leeds z QPR grało we wtorek, a w piątek na Elland Road przyjechał West Brom Darrena Moore'a. Czy z fizjologicznego punktu widzenia możliwe jest w 3 dni doprowadzenie swojego organizmu z fizycznego zajechania do życiowej formy? Bynajmniej, dlatego rozniesienie WBA 4-0 tylko potwierdziło, że problemy drużyny Bielsy nie wynikały ze zmęczenia. Tę samą śpiewkę mieliśmy w czasie pamiętnych baraży z Derby. W czasie tego przeklętego meczu na Elland Road piłkarze Leeds biegali wciąż dużo, grali wciąż intensywnie. Niestety zaćmienie mózgu Kiko Casilli i Liama Cooper sprawił, że na Wembley pojechał Frank Lampard ze swoją drużyną. Zeszły sezon i lutowa porażka z Nottingham? Po raz kolejny teorie o wypaleniu zyskały nowe życie. Kilka dni później The Whites zremisowali w Londynie z Brentford, a potem rozpoczęli zwycieską serię, którą zatrzymała dopiero pandemia koronawirusa.

Czy ostatni, zwycięski mecz Leeds położył ostatecznie kres teorii będącej bohaterem tego tekstu? Na pewno tego tłumaczenia przez jakiś czas stracą na intensywności, ale pamiętajmy, że Leeds w kolejnych 25 kolejkach będzie przegrywać. Podopieczni Marcelo Bielsy będą tracić bramki i pewnie zejdą na tarczy więcej niż raz czy dwa razy. W ten weekend The Whites jadą na Old Trafford, na początku 2021 roku Leeds odwiedzi także nowy stadion Tottenhamu. Porażki będą nieuniknione, także przygtotujmy się na kolejne fachowe opinie mowiące o słabnącym fizycznie Leeds United. 

You have no rights to post comments

SKLEP LEEDS UNITED